Polska z chwilą podpisania traktatu akcesyjnego została związana całym dorobkiem wspólnotowym. Obejmuje on nie tylko źródła wspólnotowego prawa stanowionego, ale także jego wykładnię dokonywaną przez TSUE.
Czytaj także: Frankowicze sięgają po nowe narzędzie w walce z bankami
Dyrektywa zobowiązuje
Sądy krajowe państw członkowskich UE mają obowiązek stosowania oraz dokonywania wykładni prawa w sposób zapewniający zgodność z prawem wspólnotowym. Na wiążącą moc rozstrzygnięć wskazuje także sam Trybunał, który stoi konsekwentnie na stanowisku, że sędzia krajowy, ilekroć ma do czynienia z kwestią prawną rozstrzygniętą wcześniej przez TSUE, ma do wyboru dwie drogi – albo zastosować się do rozstrzygnięcia Trybunału, albo samemu wystąpić do TSUE z pytaniem prejudycjalnym w sprawie, którą się zajmuje w celu uzyskania rozstrzygnięcia.
Uwagi te są istotne, bo coraz więcej jest „spraw frankowych" rozpatrywanych przez polskie sądy. Należą one do sporów cywilnoprawnych, przy których rozstrzyganiu dorobek prawny UE oraz orzecznictwo Trybunału powinny odgrywać pierwszoplanową rolę. Znaczna część argumentacji prawnej konsumentów oparta jest bowiem na regulacjach prawa wspólnotowego, w tym na interpretowanej wielokrotnie przez TSUE dyrektywie Rady 93/13/EWG z 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Dyrektywa stanowi bardzo istotne (acz niejedyne i niewyczerpujące) źródło argumentacji prawnej.
Sądy krajowe różnych państw członkowskich skierowały do TSUE szereg pytań prejudycjalnych dotyczących właściwej wykładni dyrektywy, słusznie zakładając, że krajowe regulacje ustawowe (w przypadku Polski art. 385[1] i nast. kodeksu cywilnego) powinny być intepretowane zgodnie z jej założeniami, zaś podmiotem uprawnionym do wiążącej wykładni dyrektywy jest właśnie Trybunał. TSUE w orzeczeniach konsekwentnie podkreśla pierwszeństwo oraz dominację prawa wspólnotowego nad wszelkimi krajowymi regulacjami.